Opis
Kac (u nas Kacper) choć nie świętował jeszcze swych pierwszych urodzin, nie miał dotąd szczęśliwego życia. Począwszy od feralnego imienia, którym został ochrzczony (zapewne miało być jajcarskie, ale wyszło… obraźliwe), przez dzieciństwo i młodość u osób, przez które najwyraźniej nie był rozumiany i których przerosło jego wychowanie (z ich relacji wynika, że kilkukrotnie byli przez niego ugryzieni, również bez ostrzeżenia), a skończywszy na kuriozalnych próbach jego „profesjonalnego” szkolenia, gdzie jego zdiagnozowane (przez trenerkę) przerażenie prostowano brutalnym szarpaniem na kolczatce, nazywając je wprowadzeniem „odpowiedniej KOMUNIKACJI smyczą”… Jak widać pacjent nie został uleczony, a przed wyrokiem śmierci, na który również niektórzy „fachowcy” go skazywali, uchroniło go oddanie do schroniska z przypiętą łatką tykającej bomby, gotowej wybuchnąć pod wpływem oddechu człowieka.
Spodziewaliśmy się diabła wcielonego, a tymczasem Kacper okazał się… owczarkiem belgijskim. Szybkim, bystrym, charakternym. Kochającym człowieka, KTÓREMU UFA (ciekawe, że przez 3 miesiące pobytu w schronisku – miejscu z definicji stresogennym, gdzie trudno o zaspokojenie nawet podstawowych potrzeb zwierzęcia, bo półgodzinny spacer, raz na 2-3 dni to dla młodego maliniaka jakieś 0,01% spełnienia jego wymagań psychicznych i fizycznych – mimo zrozumiałej frustracji nigdy nikogo nie ugryzł, ani nawet nie zaatakował). Lubiącym zabawę, ćwiczenia, niuchanie, ale również… nic-nie-robienie. Coraz lepiej akceptującym wspólne spacery z innymi psami, które budzą jego emocje, za co wcześniej był bezpardonowo karany, co tylko podsycało jego niechęć do czworonogich towarzyszy. Na szczęście czas leczy rany.
Kacpra przedstawiono jako zajadłego wroga rolkarzy, biegaczy i rowerzystów. Ruch w polu jego widzenia rzeczywiście działa na niego aktywująco: mknący rower, wzbijający się do lotu gołąb, kręcąca się opona samochodu, ale również… lecąca piłeczka czy szarpak – wszystko jest warte ruszenia w pogoń i pochwycenia w zęby. Sęk w tym, by zrozumiał, że piłeczka jest OK, a owłosiona noga rowerzysty już niekoniecznie. Podczas treningów w bezpośrednim sąsiedztwie bulwarów wiślanych Kacper pokazuje, że potrafi zapanować nad swoimi emocjami oraz wrodzonym silnym instynktem łowieckim – bez konieczności wbijania kolców w jego szyję czy uderzania prądem. Wystarczy trochę cierpliwości i odrobina chęci bez nastawiania się na tzw. „szybki efekt”.
Dla Kacpra szukamy doświadczonych, stabilnych, a zarazem aktywnych życiowo opiekunów, posiadających umiejętności, czas i serce. Którzy staną się jego życiowymi przewodnikami, wskazującymi drogi do rozwoju oraz konsekwentnie wyznaczającymi granice. Którzy będą potrafili go zrozumieć, zdobyć jego zaufanie i nie poddadzą się, gdy czasem coś nie wyjdzie. Przed Kacprem jeszcze całe życie!
Telefon do wolontariuszy: 605437786 (Arek), 601446752 (Krzysztof)
fot. Michał Dybka